www.filmweb.pl |
Dawno nie wychodziłam z kina z tak mieszanymi uczuciami,
jakie dopadły mnie po obejrzeniu nowego filmu austriackiego reżysera Ulricha
Seidla „Raj: Wiara”. Jest to druga część trylogii „Raj”. Pierwszy mój komentarz
do filmu może brzmieć: Chryste Panie!
W rzeczy samej, w filmie Jezus Chrystus jest na pierwszym
planie. A to za sprawą głównej bohaterki – Anny Marii (Maria Hofstätter), którą już w pierwszych minutach filmu poznajemy jako
ultrakatoliczkę. Kobieta oddaje się rytuałom, poprzez które chce pokutować za
grzechy ludzkie, szczególnie Austriaków. Naga do pasa biczuje się po plecach,
chodzi na kolanach po domu z przymocowanym do ciała pasem kolczastym,
odliczając czas na zegarku, aby czasem jej męczeństwo nie trwało zbyt krótko.
Podczas urlopu pakuje do torby figurkę Matki Boskiej i odwiedza kolejne domy,
chcąc nawrócić społeczeństwo. „Matka Boska chce się schronić w waszym domu,
pozwólcie jej wejść” – mówi do mieszkańców. Na kredensie ustawia jedną figurkę
więcej, aby chroniła również kotkę, którą się opiekuje. Przed snem całuje
obrazek Jezusa, prawiąc mu komplementy. Po kilkunastu minutach ukazujących
życie codzienne Anny, przychodzi na myśl pytanie: co ta kobieta jest w stanie
jeszcze wymyślić? Odpowiedź przychodzi wraz z rozwojem akcji, nie będę pisać o
wszystkim, ale patrząc na bohaterkę, budzi się w człowieku politowanie. Kobieta
jest naga – dosłownie i w przenośni. Nago klęczy przed krzyżem, naga jest dla
odbiorcy jej psychika – całkowite oddanie Jezusowi, wystarczy spojrzeć na
czułość, z jaką gładzi dłońmi krzyż.
Któregoś dnia wracając z
obchodu z figurką Matki Bożej, zastaje w domu swojego męża, który zjawił się po
dwóch latach nieobecności. Muzułmanin Nabil (Nabil Saleh) jest przykuty do
wózka inwalidzkiego. Reakcja Anny jest oczywista: Panie Jezu, wiesz, że mi
ciężko kiedy wrócił Nabil, ale jeśli tego chcesz dla mnie, to przyjmuję to z
największą ochotą. Zjawienie się męża w filmie było dla mnie, jako widza,
zbawieniem, bo dłużej bym nie wytrzymała oglądania kolejnych rytuałów Anny
Marii, mimo że aktorka brawurowo wcieliła się w postać.
Sytuacja nadająca się na
stworzenie komedii: skrajna katoliczka i muzułmanin pod jednym dachem. Ale do
komedii temu filmowi daleko, chyba że mamy na myśli czarny, najczarniejszy
humor. Początkowo mąż podchodzi do Anny z czułością, nie mając pojęcia, czym zajmuje
się żona, kiedy jest poza domem lub za zamkniętymi na klucz drzwiami swojego
pokoju. A ona… po prostu zdradza go z Jezusem, inaczej nie da się tego nazwać.
Z biegiem czasu Nabil, traktowany przez Annę jak pasożyt, zaczyna odczuwać
nienawiść do kobiety. A z nienawiści może zrodzić się tylko nienawiść.
Rozpoczyna się walka między małżonkami, dochodzi do przemocy i zrzucania
symboli religijnych ze ścian. Kwestią czasu staje się pytanie Anny skierowane
do Jezusa: dlaczego? W tej relacji również dochodzi do nienawiści.
„Raj: Wiara” pokazuje ludzką
naiwność, problem samotności, zagubienie, i potrzebę znalezienia jakiegoś
autorytetu, którego będziemy mogli się trzymać w życiu. Jeśli ktoś spodziewa
się subtelnego, ładnego opowiedzenia tego tematu, może wyjść z kina z
niesmakiem. W filmie nie ma ładnych ciał, umalowanych twarzy. Ulrich Seidl
pokazuje ludzką brzydotę. Anna Maria i jej kolejne rytuały mogą drażnić
(szczególnie jej okropny śpiew i granie religijnych pieśni na keyboardzie!),
ale ten film właśnie taki ma być w odbiorze: bezlitosny, dosadny, a nawet
budzący obrzydzenie. Pokazuje, jak bardzo człowiek jest w stanie się upodlić,
nie zawsze w słusznej sprawie. Ciężko jest polubić Annę, bardziej do mnie
przemawiała postawa Nabila, chociaż jego muzułmańskie przekonania nie pokrywają
się z moimi. Świetnie zagrana rola. A kiedy film zrobił się w pewnym momencie
za ciężki, z pomocą przyszła scena odwiedzin Anny u jednego z mieszkańców – jak
już obejrzycie film, będziecie wiedzieli, o który fragment mi chodzi. Zwróciłam
uwagę na kotkę, która pozornie nie odgrywa większej roli w filmie, jednak cały
czas burczy i syczy – nawet zwierzę odczuwa, że w domu Anny i Nabila dzieje się
coś dziwnego.
Myślę, że w kraju, w którym
kabareciarze są biczowani za żarty z papieża, film „Raj: Wiara” obudzi jeszcze
większe kontrowersje.
Tak na marginesie, w najbliższy wtorek u Wojewódzkiego Aberald Giza prawdopodobnie odpowie na pytania związane z oburzającymi Polskę żartami. Sądzicie coś o tym? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz