Nietypowa książka dla dzieci. Choć, według mnie, dla dorosłych też.
Wielka historia małej kreski Serge’a Blocha to jedna z tych książek, których przeczytanie (a w tym przypadku raczej obejrzenie) nie
zajmie więcej niż 15 minut. Uwierzcie, że warto poświęcić tę chwilę, aby
zapoznać się z jego kreską i z… kreską.
Serge Bloch to francuski ilustrator książek dla dzieci
i twórca rysunków prasowych. Należy do europejskiego stowarzyszenia rysunku
humorystycznego. Jego najnowsza książka, wydana przez Wydawnictwo Zakamarki, na
pewno zainteresuje grafików, rysowników, ilustratorów i wszystkich z
„rysunkowego” fachu. Choć koniec końców, publikacja skierowana jest do dzieci,
ponieważ powyższe wydawnictwo specjalizuje się w wydawaniu książek dla dzieci
szwedzkich i francuskich autorów.
Gdybym była dzieckiem, długo głowiłabym się nad tym, o
co chodzi w Wielkiej historii małej kreski, a ilustracje w niej zawarte raczej
by nie rozbudziły mojej młodziutkiej wyobraźni. Ta publikacja jest zupełnie
inna niż „typowe” książeczki dla dzieci, z wielobarwnymi ilustracjami, wesołymi
zwierzątkami, uśmiechniętymi buziami itd., w których dziecko bez problemu
rozpozna historyjkę i będzie próbowało oznaczyć kolory. Nie tutaj takie bajery.
W Wielkiej historii małej kreski rysunki są minimalistyczne, a Serge Bloch
używa w nich tylko trzech kolorów: czerni, czerwieni i niebieskiego.
Przedstawiają chłopca, który pewnego dnia znajduje niepozorną, czerwoną kreskę,
która towarzyszy mu w dorastaniu i dorosłym życiu, przeżywając z nim życie raz
burzliwe, innym razem spokojne, czasem słodkie, czasem gorzkie. Pojawia się
pytanie, o co chodzi z tą kreską? Jak tę historię zinterpretuje najmłodszy
czytelnik, kiedy jako dorosła osoba, sama musiałam się dłużej zastanowić, co
takiego ma do powiedzenia autor poprzez swoje rysunki. Odpowiedź wydaje mi się
niejednoznaczna. Z jednej strony kreska sama w sobie kojarzy się z rysowaniem.
Być może chodzi o to, że kreska towarzyszy rysownikowi przez całe życie i jest
jego pasją. Wobec tego nasuwa się myśl, że tytułowa kreska jest talentem, który
człowiek musi w sobie najpierw odnaleźć, a potem pielęgnować i rozwijać. Takie
są moje refleksje, i z chęcią poznałabym opinie najmłodszych czytelników.
Mniemam, że niektórym z nich ilustracje mogą się kojarzyć z obrazkami
Jeana-Jacquesa Sempé z osławionego Mikołajka.
Bardzo przyjemnie obcuje się z Wielką historią małej
kreski. Uwielbiam porządnie wydane książki, a ta w stu procentach do takich
należy. Nietypowy format, nietypowa, bardzo gruba i solidna okładka. Idąc dalej
– nietypowa historia i nietypowe ilustracje. Czyli mój typ, choć może nie dla
wszystkich dzieci. Na pewno dla tych ambitnych!
Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2015
Recenzja opublikowana na dlaLejdis.pl