Pisane w połowie czerwca
Jestem dzisiaj najsmutniejszym właścicielem kota na świecie.
Właściwie to… już tym właścicielem nie jestem. Musiałam dzisiaj uśpić moją Emi.
Emi była najfajniejszą kotką „rasy europejskiej”, czyli dachowcem, jaką miałam.
Moja Emi |
Była z nami 10 lat. 10 lat zobowiązuje. 10 lat ocierania się o nogi, 10 lat
łażenia po parapetach, 10 lat mruczenia „jestem księżniczką, daj mi jeść, bo
inaczej odwrócę się do ciebie d… ogonem”, 10 lat wspinania się na orzech i
brzozę, 10 lat „przyniosłam ci mysz, masz tu jej żołądek na wycieraczce w
prezencie”, 10 lat „kocie, weź idź obudź kogoś innego, jest piąta rano”, 10 lat
sprawdzania, czy Emila śpi na fotelu bujanym, 10 lat PRZYWIĄZANIA. Choć prawdę
mówiąc, dopiero moja reakcja na jej potwornie nagłą (tydzień temu była okazem
zdrowia) i przygnębiającą śmierć utwierdziła mnie w przekonaniu, jak bardzo
byłam do Emilki przywiązana. Ta ostateczna decyzja „dobrze, uśpijmy ją” jest
tak samo konieczna, co przerażająco trudna. Jak zwykłam mówić, „wycie nie z tej
ziemi”.
„Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie
docenionego
- zasługuje w ogóle na miano domu?"
Mark Twain
Trudno mi sobie teraz wyobrazić jakąś następczynię Emilki,
bo ja chcę JĄ z powrotem, i pewnie moja reakcja jest typowa. Jednak wracając
dziś od weterynarza nasunęła mi się właśnie taka myśl: dom bez kota (bez
Emilki) to nie dom.
Dość smutny (a dla mnie najsmutniejszy na świecie) wstęp do
recenzji książki, którą chciałabym wam polecić. Szczerze w tej całej sytuacji
cieszę się, że opowieść „Billy. Kot, który ocalił moje dziecko” skończyłam
czytać kilka dni temu. Gdybym miała ją czytać teraz, pewnie wylałabym morze
łez. Choć tak czy inaczej, jest mi trudno.
źródło: www.nk.com.pl |
Z tym, że atmosfera w domu jest weselsza, kiedy zjawia się
kot, nie trzeba dyskutować. Tak po prostu jest. Łatwo się też zgodzić, że
zwierzęta mają wpływ na samopoczucie, a nawet na zdrowie człowieka. Jednak w
tej kwestii to raczej psy są faworyzowane. Nie ujmując niczego kochanym
pieskom, chciałabym wyrazić moje zdanie, podparte historią opowiedzianą przez
Louise Booth w książce „Billy. Kot, który ocalił moje dziecko”: koty potrafią
być równie mądre, a przyjaźń z nimi może być równie silna i „uzdrawiająca”, co
przyjaźń z psami.
Krótko mówiąc, jest to prawdziwa historia (nadal trwająca!)
dziecka chorego na autyzm, które zaczyna się lepiej rozwijać dzięki kotu. Jakby
na to sceptycznie nie spojrzeć (raczej dzięki medycynie, co może mieć z tym
wspólnego kot?), zaręczam, że po przeczytaniu tej książki każdy uzna, że coś w
tym jest. Tu nie ma nic zmyślonego. Louise Booth, mama chorującego Frasera,
daje mnóstwo przykładów na to, że przyjaźń Frasera z kotem Billym realnie
wpływa na rozwój jej dziecka, szczególnie na rozwój zdolności
interpersonalnych, ale nie tylko. Uwierzycie, że dzięki kotu chłopiec zaczął
wchodzić po schodach, choć wcześniej tego nie potrafił? Że dzięki kotu zaczął
wychodzić na dwór, choć wcześniej bał się nawet dźwięku dzwonka do drzwi?
Fraser i Billy źródło: facebook.com/FraserandBilly |
Nie myślcie jednak, że kot jest lekiem, receptą na autyzm.
Nic z tych rzeczy. Życie rodziców Frasera wcale nie jest sielanką, a oni sami
dalecy są od stwierdzenia, że od kiedy w ich domu pojawił się kot Billy, choroba
odeszła w niepamięć. Jednak nawet zdjęcia umieszczone na okładce świadczą o
tym, że Frasera łączy z Billym niesamowicie silna, wyjątkowa więź. Ten chłopiec
nie potrafił zaprzyjaźnić się z własnymi rówieśnikami, ale umiał zaprzyjaźnić
się z kotem. I nawet jeśli się na niego ogromnie rozgniewa, to jak na
przyjaciół przystało, potrafią się pogodzić.
Ten kot otworzył Frasera na świat. Mówcie o tym, że koty są
indywidualistami, chodzą własnymi drogami i przywiązują się do człowieka tylko
na tyle, na ile chcą. Nie przeczę, że tak jest. Ale dodaję, i jestem tego na
100 % pewna, że w tej swojej „księżniczkości” koty potrafią z człowiekiem
nawiązać nić porozumienia i naprawdę się zaprzyjaźnić. A Billy? Bliscy Frasera
uznają przełom w rozwoju chłopca, który nastąpił dzięki Billy'emu, za cud.
Billy, cudowny kot. Z serca polecam książkę. Kociarzom. Rodzicom. Tym, którzy
chcą się dowiedzieć, na czym w praktyce polega autyzm.
Nasza Księgarnia, 2015
Nowy wakacyjny hit! "Nim wroci swit" https://soundcloud.com/mattkowalsky/atomicred-nim-wroci-swit-video-edit
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!
OdpowiedzUsuń