czwartek, 28 marca 2013

Koncert: Wiosna Reggae w Łykendzie, 21.03.2013, Wrocław, Klub Muzyczny Łykend


„Przywitanie wiosny” na Wyspie Słodowej zmieniło nazwę na „Pożegnanie zimy”. „Wiosna Reggae” w klubie Łykend również miała więcej wspólnego z zimą, niż wiosną. Zazwyczaj nie zwalam znikomej frekwencji na pogodę (a raczej niepogodę), bo sądzę, że kto chce dotrzeć na koncert, ten dotrze, choćby się waliło i paliło. Jednak tym razem również ja dałam za wygraną, i uczestniczyłam tylko w pierwszym dniu Wiosny Reggae.

Koncerty miały się rozpocząć o 20, więc przychodząc do klubu o 20.15 byłam pewna, że zabraknie dla mnie miejsca przy stoliku. Nic z tych rzeczy, zastanawiałam się przez chwilę, czy pomyliłam datę i godzinę, bo klub świecił pustkami. Lekko zmarznięta (wiosno, gdzie jesteś?!) sączyłam piwo, zastanawiając się, czy większą klapą były koncerty na Słodowej zasypanej śniegiem, czy wiosna reggae w klubie, do którego nikt nie przyjdzie.

Humor się poprawił, kiedy zaczęli grać chłopaki z wrocławskiego Salut! Sound System. Młodzi i zdolni, coraz częściej występujący na imprezach reggae w mieście. Teksty mają niezbyt wyszukane („Wiem że ostatnio było tak wspaniale, więc zróbmy to jeszcze raz”), ale ich radość i energia, nawet przy pustym parkiecie, ociepliła klimat. Do rozkręcenia imprezy w sam raz!

Ciekawił mnie projekt Mixtura, łączący hip hop i dancehall z mocną dawką elektroniki. Przy mikrofonie Grizzlee, znany m.in. z EastWest Rockers. Już na początku zapowiedział, że jeśli ktoś spodziewa się reggae, to go nie dostanie. Nie wiem jak inni, ale ja w kilku utworach słyszałam jednak reggae. Brzmią bardzo nowocześnie, jednak nadmiar elektroniki po pewnym czasie zaczął drażnić uszy. Na szczęście przybyło trochę ludzi, robiło się coraz sympatyczniej. Bardzo wierzyłam w ludzi, aby trochę się rozruszali, bo przecież za chwilę miał grać Habakuk.


Do tego zespołu mam szczególny sentyment, od kiedy w 2004 roku usłyszałam „Rozczochrany łeb”. Chyba właśnie tamtego lata zaczęłam słuchać reggae :) Istnieją już ponad 20 lat, więc mają niezły staż na polskiej scenie reggae, są rozpoznawalni, chociaż w natłoku nowych zespołów od pewnego czasu pozostają w cieniu młodszych kolegów po fachu. A jednak, mimo zaledwie garstki osób pod sceną, wokalista Broda „przyniósł dobre wieści” i rozbujał publiczność. Fani kilkakrotnie domagali się utworu „Dread” z wydanej w 2011 roku płyty „Sztuka ulotna”. Szkoda, że się nie doczekaliśmy, to jeden z najlepszych według mnie kawałków z płyty. Koncert był równomierny, bez jakichś specjalnych szaleństw, chociaż w pewnym momencie utworzył się wężyk pod sceną, co wyglądało dość zabawnie, patrząc na niewielką ilość osób. Na bis muzycy zafundowali prawdziwą bombę energetyczną. Hity „Rozczochrany łeb” i „Rasta trans” przywitały wiosnę w Łykendzie. Teraz wiosna powinna przywitać Wrocław!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz