Rok 2014 mogę podsumować jednym słowem: KONIEC.
Koniec studiów.
Koniec miłości.
Koniec radości.
Koniec złudzeń.
Rok 2015 chciałabym ogłosić rokiem KOŃCA KOŃCÓW.
Koniec końców. Nie wiem, czego dla mnie chce „największy
Producent serc we wszechświecie”*. Na pewno przyda mi się cierpliwość. Strasznie
chcę ufać, że już teraz doświadczam początków początku. Początku, który jest
bardzo, bardzo dobry, mimo że teraz wydaje mi się przerażający i w ogóle nie
rozumiem nic i nie chcę tego znosić.
Powinnam jakieś podsumowanie
książkowe i muzyczne roku ubiegłego zaserwować. Oceniałam tu sobie, polecałam
lub odradzałam, niezbyt często, ale coś się czasem zjawiało na tym blogu. Było
kilka fajnych książek, trochę muzyki...
Zapominam o tym wszystkim, bo dziś bez dwóch zdań mówię głośno, że
najlepszą muzyką, jaka mi się przydarzyła w 2014 roku, i to stosunkowo
niedawno, bo premiera albumu była 3. grudnia, jest płyta Tau. „Remedium”. O,
Boże! Tylko tyle i AŻ tyle! O, Boże! Nie spać, słuchać!
„Następne w kolejce jest twoje szczęście, tylko wypłacz je
wreszcie!”**
A książka? Robert „Litza” Friedrich i Adam Szustak OP, „Wilki
dwa”.
„Człowiekowi, który żyje sam, nie jest łatwo, ale to jest
stan, do którego można się przyzwyczaić. Jednak kiedy codziennie widzi się
twarze ludzi, którzy mieli kochać, a mają cię gdzieś, to boli najbardziej”***.
Lepszego roku, drodzy.
* Tau - Made in serce
** Tau - Łzy
*** o. Adam Szustak - Wilki Dwa, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014, s. 58.
czyli rok POCZĄTKÓW :) trzymaj się kochany misiu
OdpowiedzUsuńNo to zaczynamy razem, moja droga.
OdpowiedzUsuńI pamietaj: to nie koniec, to doświadczenie. Jedno z miliona, które nas czekają:-)
Ofiara- tyle w temacie. Taka z siebie robisz.
OdpowiedzUsuńSkonsultuję twoją opinię z moim psychiatrą. Bo chyba chciałeś się z nim na mózgi pozamieniać, ale coś nie pykło.
Usuń