Są w Polsce dwa miejsca, które śmiało uznaję za magiczne. Międzygórze i
Bielawa. Nie tylko dlatego, że ukochałam sobie Sudety. Międzygórze
rzeczywiście jest wyjątkowe ze względu na krajobrazy, ale Bielawa, oprócz
pięknych widoków, ma w sobie coś jeszcze: co roku pod koniec sierpnia świeci tam jamajskie słońce, rozbrzmiewa jamajska muzyka, a po okolicy
kręci się mnóstwo osób w dreadach. REGAŁOWISKO, i wszystko jasne!
Kilka dni przed Regałowiskiem złapało mnie lekkie przeziębienie. Nos zatkany,
uszy zatkane, gardło drapiące. Co w tej sytuacji zrobić? Jechać czy nie jechać
na festiwal? Wybór byłby łatwiejszy, gdyby nie fakt, że noce są już chłodne, a
spać trzeba pod namiotem… Pamiętacie notkę z początku wakacji? Wymieniłam w
niej koncerty i festiwale, na których chciałam zjawić się w ciągu lata.
Regałowisko Bielawa Reggae Festiwal również tam był, a że do tej pory wszystkie
punkty udało mi się zaliczyć, szkoda zawalić sprawę i nie pojechać na
Regałowisko przez głupi ból gardła… Jeszcze w piątek rano wahałam się. W
końcu pomyślałam: Hanka, do Bielawy masz godzinę autobusem, będziesz się źle
czuła to wrócisz, proste. Uff, jak dobrze, że się zdecydowałam!
Trochę ciężko było trafić do Bielawy z Wrocławia ze względu na objazdy, ale
po kilku nadrobionych kilometrach wreszcie ujrzeliśmy tabliczkę z nazwą
miejscowości. Niestety Bielawa była dość słabo oznakowana (albo to my jesteśmy
ślepi), był tylko jeden drogowskaz na parking, zero wskazówek na teren
festiwalu. Na szczęście mieszkańcy Bielawy są bardzo uprzejmi, o czym
przekonaliśmy się także w trakcie dwóch dni festiwalu.
Znaleźliśmy skrawek wolnego miejsca na polu namiotowym, rozstawiliśmy naszą
hacjendę i… Regałowanie czas zacząć!
Szczerze przyznam, że nie znałam wszystkich wykonawców tegorocznej edycji.
Niektórych zaczęłam słuchać zaledwie tydzień temu, żeby wiedzieć mniej więcej,
co mnie czeka. Ale to jest właśnie fajne w festiwalach, że nie musisz znać na
pamięć utworów artystów, a i tak świetnie się bawisz, bo oprócz skakania pod
sceną jest sporo alternatywnych możliwości spędzania czasu. Nie mam na myśli
jedynie zwiedzania sklepów monopolowych :D Nie sposób być też na wszystkich
koncertach, bo zwyczajnie ogłuchniesz, jeśli nie masz stoperów w uszach. Inna
sprawa, że były dwie sceny: główna i soundsystemowa. Dlatego pokrótce
napiszę, na czyich koncertach udało mi się być i które zapamiętam do końca życia.
Piątek
Przede wszystkim Alborosie! Nie sposób go nie zapamiętać, już choćby ze względu na
wygląd wokalisty. Dready do kolan, megagrube i cieńsze. Gdyby Alborosie je
ściął, byłby kilka kilogramów lżejszy. Podczas koncertu bawił się dreadami
celując niczym karabinem w publiczność, imitując lasso i co tam jeszcze. Włoski
muzyk zrobił fantastyczne show.
Alborosie, fot. Izabela Brodziak |
Na scenie głównej tego dnia zagrali też The Whiff (roots rodem z
Wrocławia), Pentateuch, Maleo Reggae Rockers (Maleo jak zawsze w formie, nie
starzeje się!), Israel Vibration i Mesajah (energia i radość jak zawsze plus
piękne chórki I Grades).
Koncerty na scenie głównej się skończyły, poszliśmy
zatem bawić się pod namiotem soundsystem. Dancehall Masak-Rah – i wszystko
jasne. Najwytrwalsi zostali chyba do 6 rano? Kto choć raz ich widział, ten na
słowa „Zostaw mnie!” oraz „Wszyscy w prawo prawo prawo, w lewo w lewo w lewo!”
na pewno się uśmiechnie i przypomni sobie zakwasy w nogach następnego dnia;)
Muzyka nie ucichła ani na chwilę, grała non stop całą noc, do samego rana.
Może niektórym ciężko było przez to zasnąć pod namiotami, ale kto by tam spał
na Regałowisku!
Sobota
Festiwalowiczów przywitało piękne słońce, niektórych pewnie też kac
morderca. A na kaca? Zimny prysznic za symboliczne dwa złote. Koncerty
zaczynały się dopiero o 18, trzeba było zorganizować sobie jakoś czas, albo
zregenerować siły drzemką w namiocie.
W sobotę na scenie królowali Capleton i Protoje. Capleton, ubrany w kolorowy
strój przypominający szaty króla skakał jak szalony po scenie, przekazując
publiczności niesamowitą energię. Mnóstwo rąk w górze, flagi… Mimo późnej pory
zebrał mnóstwo ludzi pod sceną. Czekałam bardzo na ten koncert i nie zawiodłam
się. Protoje, muzyk o chłopięcej urodzie, na tegorocznej trasie
promuje swój nowy album „The 8 year affair”. Bez wątpienia zjednał sobie polską
publiczność, zszedł nawet ze sceny aby przez chwilę być bliżej fanów. Ma
świetny zespół i uzdolnione chórki.
Protoje, fot. Izabela Brodziak |
Z polskiej sceny reggae tego dnia zobaczyliśmy Marikę ze Spokoarmią. Marika
jak zawsze piękna i uśmiechnięta, mimo zmęczenia również zeszła do rozradowanej
publiczności, dała z siebie wszystko. Na nią zawsze można liczyć;) Wcześniej
występowali też Vavamuffin, a na zakończenie Paprika Korps.
Festiwal powoli się kończył, więc trzeba było wykorzystać ostatki sił i energii i bawić się do rana pod sceną soundsystemową. Randy Valentine był dobry, ale według mnie największe oklaski należą się Sentinel Sound. Na stronie www.regalowisko.pl napisano, że soundsystem dostarcza „rozrywki na najwyższym poziomie”… Chyba nie mam nic więcej do dodania w temacie. Mimo że zbliżało się rano, namiot był wypełniony po brzegi i zabawa trwała w najlepsze do samego rana.
Niedziela
Festiwal powoli się kończył, więc trzeba było wykorzystać ostatki sił i energii i bawić się do rana pod sceną soundsystemową. Randy Valentine był dobry, ale według mnie największe oklaski należą się Sentinel Sound. Na stronie www.regalowisko.pl napisano, że soundsystem dostarcza „rozrywki na najwyższym poziomie”… Chyba nie mam nic więcej do dodania w temacie. Mimo że zbliżało się rano, namiot był wypełniony po brzegi i zabawa trwała w najlepsze do samego rana.
Niedziela
Na wstępie chciałabym pozdrowić ekipę, która o 6 lub 7 rano w niedzielę na polu
namiotowym krzyczała „EEEEOOOO, eeeeeoooo! Wstawać, nie ma spania!” – czy tylko
ja się z tego śmiałam na głos zamiast wkurzać? ;)
Niedziela… Czyli koniec Regałowiska. Skończyło się szybko, ale może to i dobrze, kolejnego dnia imprezy mój organizm by nie wytrzymał. Wróciłam do domu i od razu dosłownie zwaliło mnie z nóg, wreszcie mogłam nafaszerować się gripexem, położyć do łóżka i wspominać oglądając zdjęcia.
Niedziela… Czyli koniec Regałowiska. Skończyło się szybko, ale może to i dobrze, kolejnego dnia imprezy mój organizm by nie wytrzymał. Wróciłam do domu i od razu dosłownie zwaliło mnie z nóg, wreszcie mogłam nafaszerować się gripexem, położyć do łóżka i wspominać oglądając zdjęcia.
Bawmy się! |
Jeszcze bardziej się bawmy! |
A tu znowu rano! |
Pink Floyd też byli na Regałowisku! |
Jeszcze kilka słów o organizacji: już w piątek nie było miejsc na parkingu przy terenie festiwalu, trzeba było się cofać i szukać drugiego parkingu albo parkować pod czyimś domem. Na szczęście, jak już wspomniałam, mieszkańcy Bielawy są bardzo serdeczni i nie robili z tego problemu. Prysznice zimne, ale za to żarcie jakie dobre! Szczególnie makaronowe kubełki, niebo w gębie! Jamajskie jedzenie, oklepane zapiekanki, a na śniadanie parówki w „Barze Sudety”. Sporo stoisk z koszulkami, biżuterią itd. Toi toi’e po pewnym czasie już tylko dla odważnych, a dla bogatych – toalety z prawdziwego zdarzenia za złocisza. Ładowanie telefonu również za złocisza.
No tak, za wiele rzeczy trzeba płacić, ale za atmosferę, jaka panowała na
festiwalu, na szczęście nie. Gdyby wszędzie było tak sympatycznie jak na
Regałowisku, ludziom żyłoby się lepiej! Z uśmiechem wspominam wiele
spontanicznych i radosnych sytuacji, jak na przykład tę, kiedy ze znajomymi
zaczepialiśmy przypadkowych ludzi i robiliśmy sobie z nimi zdjęcia. Na jednym z
nich jest jakieś 20 osób, zresztą spójrzcie:
Dziękuję za milion uśmiechów i mnóstwo radości! Wiadomo, że przybywam za
rok! Za zdjęcia dziękuję Izabeli Brodziak :)
Świetnie napisane:) bede sledzic na pewno!:)
OdpowiedzUsuńDzięki!:)
UsuńŁo jejku, chyba bym się nie wybrała na Regałowisko, ale jak na Woodstock też mnie nie kręci... Ale z tym pierwszym to dlatego, że nie słucham regaee. :) Ale na Festival Legend Rocka w Dolinie Charlotty się nastawiam na przyszły rok. :-)
OdpowiedzUsuńA jak to jest na tym Regałowisku jeśli chodzi o namioty? Nie ma kradzieży itp? Płaci się za rozlożenie go?
Marta
Marta, za namioty się płaci, ale nie są to duże pieniądze. Z tego co wiem w tym roku raczej nie było kradzieży, albo jakieś znikome ilości ;)
UsuńHania - szkoda, że odpuściłaś pierwszydzień Regałowiska- koncert IJahmana, unlimited session z Jah Shaka i pierwszy wieczór w namiocie ss...
OdpowiedzUsuńUwielbiam IJahmana całym sercem, ale byłam na jego koncercie już dwa razy we Wrocławiu, w związku z tym odpuściłam sobie piątek :)
Usuń