wtorek, 11 czerwca 2013

Hiromi Kawakami „Sensei i miłość", 2013

Hiromi Kawakami w Japonii zdobywa wiele literackich nagród. Okładka wydanej w tym roku w Polsce powieści „Sensei i miłość” zachęca do lektury słowami: „Książka jak lekcja szczęścia”. Nagradzana pisarka chce mnie nauczyć szczęścia? Skoro tak, szybko sięgam po książkę.

Sięgam i… kilka dni po jej przeczytaniu wciąż mam mieszane uczucia. Nie wiem, czy zachwalać, czy odłożyć na półkę i zapomnieć.

Tsukiko jest samotną kobietą dobiegającą czterdziestki. Sądzi, że z biegiem lat dziecinnieje. Gdzieś pracuje, ale gdzie? Tego się nie dowiedziałam, chyba że coś przeoczyłam. Wolny czas przeznacza na siedzenie w barze i upijanie się. I to by było na tyle. Na początek te informacje o głównej bohaterce i zarazem narratorce muszą czytelnikowi wystarczyć.

Któregoś dnia Tsukiko spotyka w barze kolejnego stałego klienta tego miejsca – swojego nauczyciela z podstawówki, Sensei Harutsuna Matsumoto. Mężczyzna pod siedemdziesiątkę, ale kondycję fizyczną ma dużo lepszą niż Tsukiko. Oczytany dżentelmen piszący haiku.

Tsukiko i Sensei nie umawiają się ze sobą, po prostu spotykają się przypadkiem w barze czy na ulicy. Czasem się tylko pozdrawiają, czasem piją sake do późnych godzin wieczornych w barze pana Satoru.

Na tych spotkaniach opiera się cała książka, i właśnie tutaj chciałabym powiedzieć więcej o moich wahaniach w ocenie powieści. Dwa słowa, którymi mogłabym opisać styl Hiromi Kawakami, to delikatność i minimalizm. Mało wiemy o bohaterach, dialogi między Tsukiko i Senseiem często ograniczają się do wymiany krótkich zdań, nie wyrażają emocji. A z drugiej strony, są tak delikatne, że miałam poczucie, jakbym podsłuchiwała czyjąś bardzo intymną rozmowę, mimo że nie dotyczyła tematów tabu

Zadałam sobie jednak pytanie, gdzie kończy się styl autorki, a gdzie zaczyna nuda? Dla przykładu, treść jednego dialogu:

Tsukiko: Ech, lato się już kończy.
Sensei: Tak, lato się już kończy.

Kolejny:

Sensei: Może zahaczymy jeszcze o bar pana Satoru?
Tsukiko: Hm, może zahaczymy?
Sensei: A nie jesteś jutro z kimś umówiona?
Tsukiko:  Aa, wszystko jedno.
Sensei: Ach tak?
Tsukiko: Tak.

Takich powtórzeń tych samych myśli jest mnóstwo. Dialogów, w których najdłuższymi wyrażeniami są „acha”, „hm”, „ok”, „tak” jest zatrzęsienie. Nie wiem o co chodzi. Kiedy z wypowiedzi bohaterów tworzy się masło maślane, a kolejne zwroty nic nie znaczą, to czy nie szkoda papieru? A może chodzi o to, żeby się szybko czytało? Minimalistyczny jest też świat przedstawiony, większość rozmów odbywa się w barze lub na spacerze.

Na początku irytowała mnie też mało wyrazista okładka. Ujęcie profilu kobiety, widać jej usta, ale nie widać oczu. Później stwierdziłam, że pasuje do treści - usta mogą odzwierciedlać rozmowy, a brak oczu tę tajemniczość, delikatność, ograniczenie w wyrażaniu emocji.


Kilka trafnych przemyśleń, opis specyficznej relacji, ale przyznanie tej powieści miana „lekcji szczęścia” jest według mnie lekkim nadużyciem. Niemniej jednak chętnie przeczytam inną powieść Hiromi Kawakami, aby się przekonać, czy „Sensei i miłość” to jej „typowa” książka, czy nieco „inna”. 

Recenzja opublikowana na DlaLejdis.pl
Ulubione cytaty:

Zadziwiająco duża ilość żywych stworzeń mnie otacza i wszystkie brzęczą. I naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego idę tą drogą. (s. 73)

Stałam przed zlewem, płakałam i jadłam – tyle do zrobienia naraz (s. 82)

Ludzie dorośli nie powinni mówić tego, co sprawia kłopot innym. Nie powinni beztrosko wypowiadać słów, przez które następnego ranka nie będą mogli z uśmiechem  przywitać się ze swoim rozmówcą (s. 152)

W środku nocy wystarczy pozostawić jakieś uczucie samemu sobie, a rozrasta się przesadnie.

Taka jest właśnie miłość – mówiła babcia. Jeśli to jest ważne dla nas uczucie, należy koniecznie o nie dbać, nie szczędząc wysiłku, tak samo jak o posadzone drzewko: dać mu nawozu czy zabezpieczyć gałęzie, żeby się nie połamały pod ciężarem śniegu. A jeśli to niezbyt ważna miłostka, można spokojnie zostawić odłogiem i poczekać, aż sama uschnie. Jeśliby pójść tym tropem, wystarczy, że przez dłuższy czas nie będę spotykać Senseia, a moje uczucia do niego uschną. I dlatego właśnie ostatnio unikam Senseia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz