Szczygielskiego mogę czytać dzień w dzień, książka po
książce; nie sądzę, żeby mi się znudził. Wprawdzie w każdej jego dotychczas
przeczytanej przeze mnie książce pojawia się wątek homoseksualny, ale idzie się
do tego przyzwyczaić. Zastanawiam się tylko, czy praktykuje to też w książkach
dla dzieci i młodzieży… Muszę sprawdzić, mam nadzieję, że niedługo będę miała
ku temu okazję.
„Furie i inne groteski” to trzy scenariusze. Dotąd czytałam
tylko powieści Szczygielskiego, więc miałam szansę sprawdzić, czy w książkach
stanowiących jedynie dialogi, autor jest równie dobry. Nie mam wątpliwości,
jest świetny. Jeśli we Wrocławiu będą grali „Furie”, „Wydmuszkę” bądź „Berek
czyli Upiór w moherze”, to kupuję bilety do teatru w ilości osiem i zabieram ze
sobą przyjaciół.
Ten zbiór powinien się według mnie nazywać „Berek i inne
groteski” lub „Wydmuszka i inne groteski”. Według mnie „Furie” to najsłabszy z
tych trzech scenariusz. Tzn. słaby i tak nie jest, bo wszystko, co pisze
Szczygielski jest według mnie dobre, ale w porównaniu z rewelacyjnym „Berkiem”
i prześmieszną „Wydmuszką” jest trochę nijaki.
„Berek, czyli Upiór w moherze” został napisany na podstawie
książki „Berek”. Było to moje pierwsze spotkanie z literaturą tego autora, i to
właśnie podczas tej lektury zauroczyłam się bezpośredniością i poczuciem humoru
pisarza. Książka jest według mnie świetna, a przeczytanie jej w formie
scenariusza jeszcze bardziej obudziło wodze fantazji, bo wyobraziłam sobie, że
siedzę w teatrze i patrzę na Pawła Małaszyńskiego, który w „Berku” gra głównego
bohatera. Kurcze, no niechże zagrają to we Wrocławiu! Jeśli chodzi o „Berek”,
recenzowałam już tę powieść TUTAJ, jeśli ktoś ma ochotę poznać więcej
szczegółów.
„Wydmuszka” z kolei jest bardzo bliska mojemu sercu,
ponieważ akcja toczy się w bibliotece, a bohaterką jest bibliotekarka Halina – szara myszka (czyli zupełne
przeciwieństwo mnie;). Pracuje w bibliotece, do której pies z kulawą nogą nie
zagląda (zupełne przeciwieństwo mojego miejsca pracy :D). Jedyną osobą, z
którą rozmawia, jest jej mama, z którą mieszka. To, że widzą się codziennie po
pracy, nie znaczy, że nie kontaktują się ze sobą w ciągu dnia. Halina co chwilę
podnosi słuchawkę telefonu w bibliotece, mówiąc „tak, mama?”. Rozmowy Haliny z
mamą są tak groteskowe, że… ach, przeczytajcie fragment:
„Tak, mama. Jak to
skąd? Nikt inny tu nie dzwoni. Jadłam. Ciepło. Zapięta. Będę. Uważam. Dobrze
się czuję. Nie, nie otwieram okna. Tak, wiem, że przeciągi. Nie, nie chodziłam
po deszczu. Tak, wiem, że pada. Muszę kończyć. Nie, nie lekceważę cię. Bardzo
mnie interesuje, co masz do powiedzenia. Tak, kocham cię. Tak, przejmuję się
tobą. Nie, na pewno cię nie zostawię. Zadzwonię. Całuję. Pa. Pa, pa. No, odłóż
słuchawkę. Nie, ty pierwsza odłóż”
I tak dalej, i tak dalej. Dla mnie
fenomenalne! Pewnego dnia do biblioteki przychodzi Roksana. W sztuce gra ją m.
in. Joanna Liszowska, więc wyobraźcie sobie, jaka temperamentna babka.
Rozpoczyna się fascynująca znajomość Haliny i Roksany, ich rozmowy nie raz
doprowadziły mnie do śmiechu.
Szczygielski w swojej literaturze pod postacią zabawnych
sytuacji przemyca nieraz brutalną rzeczywistość, mówi o „polactwie”, o
relacjach międzyludzkich. Jego bohaterowie są często przerysowani – skrajna
katoliczka, skrajnie nudna bibliotekarka, wszyscy „skrajni”. Nie wszystkim może
się podobać, że kreuje bohaterów homoseksualnych. Nie wszystkim
może się podobać, że jego książki wydawane są przez jego partnera – Tomasza
Raczka. A mnie się to wszystko podoba : )
„Furie i inne groteski” dostałam w prezencie urodzinowym od Izy – dzięki babko!
59 year-old VP Quality Control Cale McFall, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like ...tick... tick... tick... and Vehicle restoration. Took a trip to Old Towns of Djenné and drives a Ferrari 250 GT SWB California Spider. Strona WWW
OdpowiedzUsuń