www.najlepszyprezent.pl |
Trochę się w ostatnim czasie ulotniłam stąd, a to z powodu
dwóch skrajności: pracy oraz lenistwa. W ciągu ostatnich trzech dni osiągnęłam
już chyba szczyt tego drugiego. Taka majówka zimna, chmurna, durna i ponura, że
nosa się nie chce za drzwi wystawiać. Do tego nerwicodepresja i gotowe – Hania
cały dzień leży i ogląda serial, zaglądając od czasu do czasu do książek.
Bynajmniej nie są to książki pomocne do napisania pracy magisterskiej, którą
już kilka dni temu powinnam zacząć tworzyć.
Niedawno przeczytałam jedną z najzabawniejszych biografii
ever, a była to biografia Paula Newmana autorstwa Shawna Levy’ego. Dlaczego
najzabawniejsza? Bo Paul Newman był niesamowitym żartownisiem! Moją recenzję
można przeczytać w Gazecie Młodych, również w wersji elektronicznej. Jeśli ktoś
ma ochotę, zapraszam, polecam po stokroć tę książkę, nie tylko fanom aktora: Paul Newman - Gazeta Młodych
Majówkowe lenistwo próbuję przezwyciężyć aktywnością
fizyczną. Od kilku miesięcy co chwilę obijało mi się o uszy nazwisko pewnej
osoby, dzięki której ponoć można odmienić swoje życie. Tak, tak, to Ewa Chodakowska.
No to odmieniam swoje życie z Ewą od czterech dni. Pocę się, serce wali,
zakwasy męczą, ale satysfakcja jak stąd do Laosu! Tego lata zaliczam dwa
wesela, więc kilka centymetrów mniej w pasie będzie jak znalazł. Dodatkową
motywacją jest książka. Tym razem nie Ewy Chodakowskiej, ale Katarzyny
Bosackiej.
„Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie” to książka
na jeden wieczór. Jedna z wielu, które mają zmotywować do odchudzania się, albo
chociaż prowadzenia zdrowego stylu życia. Można obok niej przejść obojętnie,
albo w końcu wziąć się w garść, aby za kilka tygodni lub miesięcy spojrzeć w
lustro i krzyknąć: „O ja, to ja?!”. Właśnie tak mam zamiar zrobić.
Katarzyna Bosacka jest dziennikarką prasową i telewizyjną,
autorką programów propagujących zdrowie. Kiedyś natknęłam się na jeden z
odcinków, i od tej pory kupuję ketchupy składające się z pomidorów, a nie
koncentratu pomidorowego. O niebo lepsze i zdrowsze. Moi znajomi już wiedzą, że
gdy zaprasza się Hanię do domu, w lodówce trzeba mieć dobry ketchup, bo jestem ketchupożercą.
Kasia Bosacka na wstępie funduje czytelniczkom zastrzyk
motywacji, przedstawiając tradycyjne wymówki: „nie mam czasu”, „nie stać mnie
na to” i oczywiście „geny”. Srutki tutki Moje Drogie, to nie geny sprawiają, że
pożeramy ciasta! Dziennikarka podpowiada, jak zacząć, proponuje zdrowe nawyki i
opowiedzenie całemu światu, że od dzisiaj zamiast coli pijemy wodę. Namawia na
dietę garstkową i aktywność fizyczną, dla motywacji opisując swój własny
trening. Kto by pomyślał, że w tego typu książce poznam życiorys… Oprah
Winfrey?! Po chwili nie miałam wątpliwości: przecież Ameryka chudnie i
tyje z Oprah. Myślę, że autorka opisała diety znanej dziennikarki ku
przestrodze – nie tykaj się „cudownych diet”! Przeczytamy także rady, jaki
chleb, kasze, makaron, owoce, wodę czy mięso kupować. Słowem – wszystko, co w
twojej lodówce powinno się znaleźć. Jest także rozdział „Herbata nie odchudza”.
Jasne, że sama w sobie nie odchudza, ale nikt nie przekona mnie, zagorzałej
fanki zielonej herbaty, że nie ma ona dobrego wpływu na przemianę materii. Sprawdziłam na sobie i polecam wszystkim, oczywiście zwykłą zieloną
herbatę liściastą, a nie żadną „odchudzającą”, lub, o zgrozo, przeczyszczającą.
Bardzo się cieszę z przepisów zamieszczonych na końcu książki. Nie są
wyszukane, za to proste i szybkie do zrobienia, a składniki znajdziemy w każdym
sklepie spożywczym. Mój ulubiony łosoś i filet z kurczaka będzie teraz mniej
kaloryczny, jest radość :)
Niby w tej książce nie ma nic odkrywczego, ale sposób
pisania Bosackiej (przy pomocy trzech redaktorek) bardzo mi odpowiada. Cięty
język, dystans do siebie („jestem pulpetem”), opisywanie własnych
treningów i złości do trenera – to serio motywuje. Wiadomo jak jest – kiedy
czytamy książkę autorstwa kobiety, którą kojarzymy z telewizji jako panią przy
kości, a nie wysportowaną sportsmenkę, na której widok mamy ochotę tylko
westchnąć „rany… nigdy taka nie będę”, zaczynamy wierzyć, że wszystko jest
możliwe. Czytamy książkę pulpeta i anonimowego żarłoka, który na własnym przykładzie pokazuje, że
warto wziąć się za siebie. Szkoda tylko, że w książce nie ma żadnego zdjęcia
Katarzyny Bosackiej, ale z ciekawości któregoś dnia włączę telewizor i zobaczę,
czy rzeczywiście tak „cudnie schudła”.
To, co mnie lekko odstraszyło, to opracowanie graficzne
publikacji. Pstrokata okładka, a w środku grafiki, które według mnie są mało
konsekwentne i nie pasują do siebie – raz są to wysokiej jakości zdjęcia
pożywienia, raz komiksowe „pulpety”. Nie zauważyłam za to błędów stylistycznych czy ortograficznych, co często zdarza się w tego typu publikacjach.
Napisałam na wstępie, że to książka na jeden wieczór. Małe
sprostowanie: przeczytasz w jeden wieczór, a będziesz do niej wracać kiedy
tylko zechcesz – po przepisy lub aby sprawdzić, ile kalorii ma dane warzywo czy owoc.
Kiedyś lubiłam ją oglądać w tv, ale tak jakoś ostatnio przestałam. Zdziwiona jestem, ze wydała książkę.
OdpowiedzUsuńStraszne te majówki! :( Taaakie plany byly ... (Czeladź: Ukeje i dziś Wyspa Słodowa Wroclaw. :( )
A tu tylko opcja pójścia na Kult i ew. Lao Che. (Pamietam, ze o nich pisałaś i zaraz poszukam czy jest coś o Kult czy warto! :) )
Pozdrawiam
Marta
50 year-old Human Resources Assistant IV Janaye O'Collopy, hailing from Manitouwadge enjoys watching movies like Baby... Secret of the Lost Legend and Sudoku. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Ferrari 275 GTB/4*S ART Spider. porada
OdpowiedzUsuń