Czytałam kiedyś „Pielgrzyma”
Paolo Coelho. W książce nie zabrakło jego pseudopsychologicznych wywodów. Jeśli
ktoś ma ochotę poczytać o pielgrzymowaniu w nieco prostszym wydaniu, polecam
sięgnąć po książkę Rachel Joyce „Niezwykła wędrówka Harolda Fry”.
Tytułowy bohater to starszy
człowiek, mąż i ojciec, mający sobie wiele do zarzucenia. Jego życie rodzinne
nie poukładało się tak jak trzeba, ale teraz, kiedy jest już na emeryturze,
raczej nie zmieni losu i nie sprawi, że żona spojrzy na niego przychylniejszym
okiem, a on pozbędzie się wyrzutów sumienia.
Któregoś dnia Harold otrzymuje od
swojej znajomej z przeszłości list, z którego dowiaduje się, że Queenie umiera
na raka. Co można odpowiedzieć na taką wiadomość? Harold pisze kilka słów i
wychodzi z domu z listem w kieszeni. Mija kolejne skrzynki pocztowe, jednak do
żadnej z nich nie wrzuca listu, bo wciąż czuje, że słowa, które napisał, są
niewystarczające. Popołudniowy spacer na pocztę zmienia się w wielotygodniową
wędrówkę do hospicjum w Berwick, w którym leży Queenie.
Większość pomyśli: głupota.
Starzec, który do tej pory wszędzie jeździł samochodem, chce przejść ponad 600 mil w żeglarskich
butach, bez zapasów żywności? A jednak Harold idzie. Po drodze spotyka wiele osób
opowiadających mu historię swego życia, wspierających go, dających schronienie
nocą. Nie jest to wędrówka łatwa, ale Harold wierzy, że dopóki będzie szedł,
Queenie będzie żyła. Kolejna głupota, czy ogromna wiara?
Wiadomo, że pieszej, samotnej
wędrówce towarzyszą liczne wspomnienia, przemyślenia. Rachel Joyce opowiada
historię pielgrzymowania Harolda bez filozofowania. Harold przypomina sobie
wydarzenia z przeszłości, jednak ostateczne przemyślenia i interpretacja
pozostawione są czytelnikowi.
Harolda można traktować jak
kumpla Forresta Gumpa. Znakiem rozpoznawczym Forresta były buty do biegania,
natomiast Harolda – buty żeglarskie. Obaj zapuścili brody, zniszczyli obuwie,
ale sens ich wędrówki dostrzegło mnóstwo osób. Pamiętacie, jaki tłum biegł za
Gumpem w filmie? Forrest początkowo uciekał przed złośliwymi kolegami, którzy
śmiali się z jego szyn na nogach. Decyzja o podróży Harolda również była
spontaniczna, po prostu wyszedł z domu, nie myśląc o tym, co będzie dalej. Całe
to „dalej” tworzy powieść o tęsknocie, przebaczeniu, wytrwałości, pokorze, o
życiu razem, a jednak osobno.
Nadmieniam, że nie jest to
powieść skupiająca się na pielgrzymowaniu w wymiarze religijnym, główny bohater
nie wierzy w Boga. Jednak podróż Harolda można porównać do drogi krzyżowej –
zwątpienia, upadki. Dopiero co była Wielkanoc, więc myślę, że jest to lektura
odpowiednia do przeczytania właśnie teraz. Daje do myślenia.
DlaLejdis.pl
DlaLejdis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz