poniedziałek, 16 stycznia 2012

"Poczet królowych polskich" Marcin Szczygielski, Instytut Wydawniczy Latarnik, 2011.

Poczet królowych polskich jest tytułem nieco mylącym, ale jednak trafionym. Bohaterki powieści nie zasiadają na tronach, są królowymi w pewnych dziedzinach życia. Noszą nazwisko Król. Każda z nich jest przedstawicielką innego pokolenia, wszystkie są ze sobą spokrewnione i… samotne.
Dynastię królowych rozpoczyna Róża, kuchta i sprzątaczka w żydowskiej rodzinie w latach 20. XX wieku. Jej powiedzonka chyba już zawsze będą chodzić mi po głowie. Bezsensowne i niezbyt zrozumiałe (diabłu z dupy nie kareta!), o mężczyznach (mężczyźni obdarzeni skłonnością do śmiechu na ogół są sprawnymi kochankami), o miłości (jak kuchnia stygnie, stygnie i miłość).
Równolegle poznajemy Magdę Król, żyjącą w czasach obecnych 30-kilkulatkę z Warszawy. Pracuje w wydawnictwie, dobrze zarabia. Od czasów liceum przyjaźni się z Adrianem, którego traktuje niczym swojego partnera, mimo że facet jest gejem. Kiedy w jego życiu pojawia się mężczyzna, Magda siłą rzeczy zostaje odepchnięta na drugi plan. Kobieta posuwa się do odważnych zachowań, aby zatrzymać przy sobie przyjaciela. W jakiś sposób go kocha, chociaż dobrze wie, że nigdy nie będą razem. Kiedy nagle umiera matka Magdy, na jaw wychodzą sprawy, o których nie miała pojęcia. Od tej pory w jej życiu wszystko się zmienia, dowiaduje się wiele o swoim pochodzeniu i rodzinie.
Chyba najważniejszą królową jest tu Ita Zajtler, znana później jako Ina Marr aktorka teatralna i filmowa. Szczygielski opisując jej życie, wzorował się na Inie Benicie, polskiej aktorce, gwieździe srebrnego ekranu. W jej wątku fikcja literacka miesza się z wydarzeniami prawdziwymi. Jest dziewczyną, która za wszelką cenę chce zostać aktorką i trafić na okładki czasopism, co w końcu się jej udaje dzięki… nie będę spoilerować ;)
Obok tych kilku kobiet, których historia łączy się w zaskakujący sposób, poznajemy także środowiska, w których żyły. Mieszkająca przez jakiś czas w Wilnie Ina obraca się w towarzystwie międzywojennych transwestytów (tak tak, nie mogło tego zabraknąć u Szczygielskiego), przyjaźni się z Alkiem-Dorą, który uczy ją sztuki flirtowania, dobiera jej garderobę, pomaga podkreślić rodzącą się dopiero w niej kobiecość. Poznajemy świat ówczesnego filmu, teatru i kabaretu, rządzące nimi zasady. Szczygielski przedstawia także obraz Warszawy z czasów wojny. Opisuje warszawskie getto, perfekcyjnie oddając słowami dźwięki i zapachy, jakie się tam wyczuwało: metaliczna, sucha woń powietrza, skomlenie i szlochy (…), zlewające się w jeden jękliwy, monotonnie wibrujący szum.
Czytając, początkowo fabuła zdaje się być niezrozumiała, a postaci niezależne od siebie. Nie chcę za dużo zdradzać, powiem tylko, że z każdą stroną okazuje się, iż bohaterki mają ze sobą wiele wspólnego, a na dynastię królowych składa się ciąg niesamowitych wydarzeń, obfitujących w romanse, pieniądze, karierę. W ich życiu brakuje jednak jednej z najważniejszych rzeczy – miłości. Żadna z nich nie wyszła za mąż z miłości. Słowo kocham pojawia się tu sporadycznie, i tylko w relacjach gejów.
Doceniam książki, w których widać, że powstawały przez dłuższy okres czasu, w których odbija się pasja autora. Szczygielski dotarł do wielu ludzi, musiał wejść w świat starego filmu polskiego, odnalazł osoby, które znały Inę Benitę, cierpliwie zbierał informacje. Połączenie tego wszystkiego z jego wyobraźnią, świetnymi dialogami, umiejętnością kreowania wyrazistych postaci, i przede wszystkim tym, że potrafił tak rozbudowaną fabułę oddać czytelnikowi w zrozumiały sposób, składa się na bardzo wartościową lekturę, którą polecam z całego serca. 

Recenzja opublikowana na portalu www.kobieta20.pl

Mocne strony: Dużo wiadomości o przeszłości, o dawnym środowisku teatralno-filmowym; połączenie przeszłości z teraźniejszością
Słabe strony: sporo literówek

Dla zainteresowanych: wywiad z Marcinem Szczygielskim przeprowadzony przez jego partnera życiowego - Tomasza Raczka :)
Co sądzicie o zaroście pana Marcina? Czyż nie wygląda trochę jak wokalista Kombi? (z całym szacunkiem dla Panów, to tylko moje drobne spostrzeżenie ;)


2 komentarze:

  1. Hmmm... Raczej nie dla mnie, ale ciekawa recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Zdaję sobie sprawę, że literatura Szczygielskiego nie trafi do każdego, ale jeśli chodzi o mnie, ostatnio jego książki bardzo mi "leżą" :)

      Usuń