Porządnej relacji z Nowego Brzmienia Hey nie będzie, bo nie
byłam na tym koncercie. Uściślając, nie byłam pod sceną, nie byłam wśród tłumu,
nie byłam nawet na terenie Wyspy Słodowej, ale… słyszałam i tak! Widziałam i
tak! Trochę niewyraźnie, ale wystarczyło, aby odczuć klimat i miłość do zespołu
Hey. Ci, którzy nie mieli biletów na koncert, siedzieli w pewnym miejscu nad
Odrą, z którego jest w miarę dobry widok na scenę. Dźwięk jest trochę
przytłumiony, ale i tak jest bardzo klimatycznie. Wieczór, szum wody i wiatru,
widocznie w oddali światła sceny i telebim. Bardzo przydatny, aby cokolwiek
zobaczyć z takiej odległości, czyli od drugiej strony rzeki.
Przyszłam tylko na koncert Hey. Występy poprzednich
zespołów, grających tego dnia utwory Hey we własnych aranżacjach, też na pewno
były interesujące, ale tego dnia miałam ochotę usłyszeć tylko Kasię, śpiewającą
własne utwory. Myślę jednak, że Nosowska i pozostali członkowie zespołu musieli
być bardzo wzruszeni słysząc swoje piosenki w wykonaniu innych kapel. Co jak
co, ale wydaje mi się, że Kasia Nosowska należy do osób łatwo wzruszających
się, co pokazuje zresztą na każdym koncercie.
Zawsze na koncertach Hey chce mi się płakać. Teksty tak do
mnie przemawiają… Nieraz metaforyczne, nieraz do bólu proste, ale zawsze tak
prawdziwe, tak dla mnie zrozumiałe, że czasem się dziwię, dlaczego sama ich nie
wymyśliłam. Chociaż… właściwie nie ma co się dziwić, talent Kasi Nosowskiej ma
tylko Kasia Nosowska!
Nie zapoznałam się jeszcze z całym najnowszym albumem
zespołu Hey, dlatego miałam nadzieję, że ten wieczór nie ma na celu promowania „Do
rycerzy, do szlachty, do mieszczan”, ale raczej zaprezentowania ogółu
twórczości zespołu. Nie zawiodłam się. Usłyszeliśmy utwory z czasów Kasi
Czerwonowłosej, Kasi Zdreadowanej, Kasi Łysej, Kasi Długowłosej, Kasi Brunetki,
Kasi Blondynki. Tyle Kaś, a ciągle jedna i ta sama, przepiękna : )
Największe wzruszenie? Kiedy śpiewała:
Jesteś cenny
tak jak ja
Jesteś piękna tak jak ja
Jestem dzielna tak jak wy
Nie wiem, co
autorka miała na myśli pisząc te słowa, ale ja ich bardzo potrzebowałam, i wytężając
wzrok żeby zobaczyć Kasię na telebimie, byłam szaleńczo wdzięczna za te słowa.
A poza tym? To, że 90 % utworów Nosowska kończy nieśmiałym „No… Dziękujemy
bardzo…Naprawdę…”, jakby chciała przeprosić za to, że w ogóle się zjawiła na
scenie… To jest takie urocze! Ten jej niepewny uśmiech, spuszczanie wzroku,
jakby tylko czekała, aż zabrzmią pierwsze dźwięki kolejnej piosenki, żeby na
powrót mogła zająć się śpiewaniem, a nie konferansjerką… Kasia stojąca non stop
przy mikrofonie, bite dwie godziny, nie zmieniając swojej postawy, żadnego
kiwania się w rytm muzyki, żadnego namawiania publiczności do klaskania… Urocze,
po prostu. I znów przypomniała, jak ważny jest Wrocław zarówno dla niej, jak i
dla całego zespołu Hey. Sporo się tu wydarzyło, lubią tu grać. Nie rzucają słów
na wiatr - grają chyba każdego roku, za każdym razem gromadząc rzesze fanów pod
sceną. Pięknie!
Ja byłam pod sceną na tym koncercie i całkowicie podpisuję się pod tym, co napisałaś. Kasia jest niesamowicie skromna i jakby nieco przestraszona występem przed publicznością. Zresztą nieraz to potwierdzała w wywiadach. Jej autentyczne emocje udzielają się i ściskają gardło. Takich Artystek teraz szukać ze świecą!
OdpowiedzUsuńA i ze świecą ciężko znaleźć drugą taką, jak Kasia :)
UsuńJedna z najlepszych polskich piosenkarek. Zawsze warto wybrać się na jej koncert...
OdpowiedzUsuńŚwietny koncert z Żywcem....
Pozdrawiam
Szymon z serwisu http://dlagitarzysty.blogspot.com
Na blogu kurs gitarowy, lekcje gry na gitarze, nauka gry na gitarze, śpiewnik gitarowy, chwyty gitarowe, gitara blog, nowości muzyczne, także kurs gitarowy dla początkujących.