sobota, 22 grudnia 2012

Płyta: Taumaturgia „Homosapiens”, 2012.


źródło obrazka: myspace, profil zespołu

Przyznam się bez bicia, że chciałam napisać recenzję po jednorazowym przesłuchaniu płyty. Uznałam, że jej kolejne odpalenie w odtwarzaczu będzie ponad moje nerwy. Recenzja byłaby w stu procentach na nie. Powstrzymałam się jednak, odczekałam jeden dzień i włączyłam płytę ponownie. Może miałam zły dzień, może niskie ciśnienie, może wysokie, może złe feng szui czy inne bzdety. W każdym razie po zastanowieniu dałam Taumaturgii drugą szansę. Okazało się, że nie jest tak tragicznie...

Pod tajemniczą nazwą Taumaturgia kryje się kapela z Namysłowa grająca muzykę z pogranicza punka i ska. Mają na koncie występy na polskich festiwalach reggae i punk. „Homosapiens” to nowa płyta, wydana w październiku tego roku.

Grafika na okładce idealnie odzwierciedla tytuł albumu – przedstawia ewolucję człowieka, pod zaciemnionymi postaciami kryją się sylwetki muzyków zespołu. Ciekawy pomysł, dobre wykonanie. Teksty utworów również traktują o człowieku, wystarczy posłuchać choćby drugiego kawałka („I jeszcze raz”), w którym słyszymy: „Człowiek, cóż za dumna istota, chce być panem świata lecz kieruje nim głupota”. W tekstach pojawia się ekologia („I jeszcze raz”), wolność człowieka („Marionetki”, „Wyrwij się”), Bóg („Homosapiens”). Podoba mi się to współgranie okładki i tytułu płyty z treścią, jaką niesie.

Jeśli chodzi o same teksty, według mnie jest bardzo nierówno. Nie znalazłam w książeczce dołączonej do albumu informacji o tym, kto pisze teksty. Może się mylę, ale odniosłam wrażenie, że zajmują się tym co najmniej dwie osoby. Kilka utworów jest dobrych, ale niektóre są banalne i niedopracowane, i to właśnie one zniechęciły mnie do Taumaturgii po pierwszym przesłuchaniu. „Czy jesteśmy tacy sami jak reszta zwierzyny / ależ nie! Bo dał też przecież rozum / No i co z tego że dał nam rozum / skoro tak mało z niego korzystamy”. To fragment piosenki „Homosapiens”. Miały być wielkie słowa o tym, że człowiek nie potrafi docenić darów Boga, ale w moim odczuciu wyszło po prostu nijak. Równie słaby jest tekst „Ostateczny koniec świata”: „Tego dnia obudziłam się o świcie / Wyjrzałam przez okno widząc drzewa w zachwycie”. Drzewa w zachwycie? Według mnie po prostu wlepienie na siłę słowa rymującego się z poprzednim wersem. Bo nie wiem, czy sama wokalistka była taka zachwycona, czy może drzewa? Na szczęście obok „zaangażowanych” tekstów są również takie, które nakłaniają po prostu do zabawy, np. „Las Vegas” i „Lokalny”, zachęcający (lub wręcz przeciwnie) do odwiedzin Namysłowa: „Nasz Namysłów piwem płynie”. Właśnie te utwory stanowią według mnie lepszą część albumu.

Głównym głosem w Taumaturgii jest wokalistka Ewa, ale słychać też męskie wstawki i chórki, niestety bardzo nierówno śpiewane, ale może chodziło o efekt bałaganu i brudu muzyki punk. Wokal nie wyróżnia się niczym charakterystycznym, ani ziębi, ani parzy. Czasem w natłoku słów ciężko zrozumieć tekst. Kilka razy miałam wrażenie, że wokalistka skupia się tylko na tym, aby zdążyć zaśpiewać daną linijkę, w której słowa są tak ściśnięte, że nie ma czasu na oddech. W związku z tym niektóre fragmenty są po prostu odśpiewane, bez cienia emocji i zadzioru w głosie. Ale są też utwory zaśpiewane odważnie i mocno, np. „Takie czasy”, „Las Vegas”, „Apolitycznie”. Brakowało mi nieco muzycznego urozmaicenia, chętnie usłyszałabym w tym zespole np. saksofon.

Mimo niedociągnięć uważam, że płyta „Homosapiens” może się podobać. U mnie z każdym kolejnym odsłuchaniem krytyczne oko się przymyka ustępując miejsca niespokojnemu tupaniu nóg, a teksty się tak osłuchują, że zaczynam nucić „Ostateczny koniec świata”. To jedna z tych kapel, które w studyjnych nagraniach może nie są najlepsze, ale są idealne do grania koncertów w niewielkich klubach i pubach, czy nawet na festiwalach supportując np. Farben Lehre. Muzycznie niby nic nowego, ale trudno ustać w miejscu, kiedy słyszy się skoczne ska z punkowym przytupem. 

Recenzja opublikowana na WSA.org.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz