sobota, 24 marca 2012

"Drzwi do piekła", Maria Nurowska, Znak, 2012.


Jakbyś się zachowała, będąc młodą, zdrową, wykształconą pisarką, mężatką kochającą swojego męża? Biorąc jednak pod uwagę, że ten mąż Cię zdradza, a Ty o tym wiesz, i na to pozwalasz, wręcz sama go do tego popychasz...

Biorąc pod uwagę również jeden mankament: mąż uważa Cię za zakompleksioną pisarkę drugiego rzędu. I przede wszystkim, biorąc pod uwagę to, że zakochałaś się w intelekcie ukochanego, a w jego ciele niestety nie. Seks z nim jest przykrym obowiązkiem, pragniesz być przy nim, a jednocześnie czujesz niechęć i obrzydzenie. Stąd ta gra w dozwolone, kontrolowane zdrady. Czy pierwsze, co Ci przyszło na myśl, to rozwód? Tak, najprostsze rozwiązanie dla dogorywającego małżeństwa. Jednak Daria z Edwardem mimo wszystko nie mogą żyć bez siebie. Z sobą też nie! Razem ciężko żyć, osobno źle, śpiewała swego czasu Urszula. A zatem… jeden strzał w plecy i jedno z nich nie żyje. 


Daria trafia do Zakładu Karnego dla Kobiet w Kowańcu. Za zabójstwo męża dostaje 12 lat. Tutaj historia mogłaby się kończyć, co się może dziać w babskim więzieniu… Bród, przekleństwa, depresje, praca, pasiaki. Jednak czasem człowiek musi upaść na samo dno, żeby usłyszeć pukanie od spodu. 

Daria Tarnowska w pierwszych dniach odsiadki przeżywa psychiczne i fizyczne katusze, szczególnie ze strony otyłej, rubasznej lesbijki Agaty, z którą dzieli celę. Daria postanawia milczeć, nie mówić nic o sobie, ale też pokazać, że nie pozwoli się poniżyć. Nie chce być „frajerką”, jak nazywane są więźniarki, które od początku nie potrafiły postawić na swoim i pokazać, że będą grały wysoką rangę wśród oskarżonych. Jeżeli ocenią cię na frajerkę, będziesz musiała stale płacić – tymi słowami ostrzega Darię jej pani wychowawca – Iza. Okazuje się to być ostrzeżeniem na miarę złota. Daria dobrze zdaje sobie sprawę, że gdyby nie Iza, schamiałaby, zginęłaby w tym więzieniu. Ale los i dobre chęci Izy sprawiają, że Daria odnajduje swoje miejsce za kratami. Jest to biblioteka, w której ma pracować. Przy okazji coraz więcej więźniarek rozpoznaje w Darii znaną pisarkę i osobę, która wie więcej. Zyskuje sobie respekt, nawet ze strażniczkami jest na ty, tak samo jak z Izą.
            
Maria Nurowska stworzyła bohaterkę, która jest w swoim życiu zagubiona. Jedyną osobą, przed którą potrafiła się otworzyć, z którą lubiła rozmawiać, był jej mąż. A w więzieniu to ona staje się spowiednikiem cudzych problemów. Więźniarki lgną do rozmowy z nią, mają potrzebę opowiedzenia tej kobiecie ich własnych historii, historii strasznych, bo przecież przestępstw. Więzienie stanowi dla Darii swego rodzaju czyściec: powoli odkrywa własną wartość, której nie znała za życia męża. 

Trudno stwierdzić, czy Daria jest bohaterką pozytywną. Nie potrafię powiedzieć, czy ją polubiłam. W końcu przy zdrowych zmysłach pociągnęła za spust. Na pewno jej historia, w której wydarzenia z więzienia przeplatają się z opowieścią o jej małżeństwie, począwszy od poznania przyszłego męża aż do chwili zabójstwa, budzi współczucie. Wiele razy zastanawiałam się, tak samo jak wychowawca Iza, czy nie łatwiej byłoby się rozwieść? Jednak z biegiem czasu rozumiałam jej postawę. Mimo że czasu na zapoznanie się z bohaterką było niewiele – książka nie ma podziału na rozdziały, dlatego czyta się ją jednym tchem. Drzwi do piekła przypomina mi nieco Skazanych na Shawshank (mówię tu o filmie, książki nie czytałam). W książce Nurowskiej, tak jak i w ww. filmie, biblioteka odgrywa ważną rolę. Jest miejscem, gdzie więzienna wegetacja ucieka od rutyny i bólu codzienności, a książka i literatura sprawiają, że więźniarki dostrzegają w życiu coś więcej niż tylko poniżanie drugiej osoby.

Jest to opowieść o przemianie, o życiu za kratami, które paradoksalnie okazało się lepsze od życia w zniewoleniu miłości. O sile, jaką kobieta potrafi z siebie wykrzesać w obliczu zagrożenia. Nie jest to lektura lekka i łatwa w odbiorze, ale właśnie tego potrzebowałam: chwili skupienia i mocnej historii bez lukru.


Recenzja opublikowana na portalu kobieta20.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz