poniedziałek, 13 lutego 2012

Luxtorpeda, Wrocław, 8.02.2012

Jeśli piszczy Ci w uszach, masz zdarte gardło, a nogi odmawiają posłuszeństwa, to znaczy, że byłeś na koncercie Luxtorpedy! Mimo, że na dworze mróz, 8 lutego w klubie Alibi było bardzo gorąco i rockowo. 

Pierwszy raz Luxtorpedę usłyszałam około pół roku temu. Wtedy na ich koncert poszłam z ciekawości, co też ten Litza nowego wymyślił, i od tamtego dnia jestem oczarowana ich brzmieniem na żywo i tekstami. Ciągle nie wychodzę z podziwu, jak to jest możliwe, że zespół, który powstał niecałe dwa lata temu zdążył zagrać na Woodstocku, nagrać dwie płyty (premiera drugiej płyty Robaki już niebawem), można go usłyszeć w dobrych stacjach radiowych, a ich kolejne koncerty to nie lada wydarzenia: zagrają na wiosnę razem z Metallicą i Slayerem. O Luxach słyszeli już wszyscy, albo prawie wszyscy. Po prostu robią kawał porządnego rocka i wcale nie odpoczywają! Kiedy dowiedziałam się, że znów zagrają we Wrocławiu, nie było innej możliwości – musiałam znaleźć się pod sceną. 

Zaskoczeniem był dla mnie support, na zapowiedziach koncertu nie zauważyłam, żeby jakiś zespół poprzedzał występ Luxtorpedy. Brzmienie supportu również zaskoczyło. Grupa nazywa się Blank Faces, pochodzi z Wrocławia i ma za sobą wydanie debiutanckiej płyty. Postmetalowe brzmienia przywiodły pod scenę pierwsze osoby spragnione muzycznych wrażeń, a u kilku z nich już od pierwszego utworu pojawił się rytmiczny ruch głową, który nie ustąpił aż do końca koncertu. Również na scenie, jak na tego typu muzykę przystało, górna strona ciała gitarzysty opadała z impetem w dół, aby po ułamku sekundy unieść się w górę. Co ciekawe, większość utworów pozbawiona była wokalu, dlatego można było skupić się na brzmieniu gitar.

Chwilę po 21 na scenie pojawił się Robert Friedrich (Litza), Przemek Frencel (Hans, raper znany z Pięć Dwa Dębiec) i reszta członków Luxtorpedy. Dzieciaki, które w przerwie między występami Blank Faces i Luxtorpedy stały pod sceną i krzykiem przywoływały zespół (co wywołało uśmiech na niejednej twarzy, a u mnie radość, że dzieci już w podstawówce słuchają konkretnej muzyki, a nie jakiegoś umc umc),  musiały zmienić miejsce swojego pobytu, bo inaczej zostałyby stratowane. Publiczność tylko czekała na pierwsze dźwięki Luxów, żeby zacząć skakać i pogować. Na parkiecie zaroiło się od czarnych koszulek z logo Luxtorpedy, od latających czupryn, od tłumu wykrzykującego słowa piosenek razem z zespołem. Grupa zagrała utwory zarówno z debiutanckiej płyty, między innymi Niezalogowany, Trafiony zatopiony, Jestem głupcem czy 7 razy mistrzowsko połączone z utworem ZłoTo z solowej płyty Hansa. Jednak osobiście wyczekiwałam utworu Fanatycy z nowej płyty, i oczywiście się doczekałam. Niektóre piosenki poprzedzał komentarz Litzy odnośnie tematyki tekstu (życiowe problemy, nadzieja, upadek, wiara). Natomiast utwór Za wolność stanowił coś na kształt sprawdzenia uwagi publiczności. Wokalista poprosił mianowicie o chwilę ciszy. W jakimś stopniu prośba została spełniona, jednak pojedyncze okrzyki psuły efekt. Nie mogło zabraknąć też absolutnego hitu, dzięki któremu o zespole usłyszała szersza publiczność. Zagrany pod koniec Autystyczny, zaśpiewany wspólnie z fanami, spowodował szaleństwo pod sceną i chęć na jeszcze więcej, jednak po tym numerze zagrali jeszcze tylko intro z nowej płyty. Duży plus dla Roberta Friedricha za to, że traktuje ludzi zebranych pod sceną jak swoich, nawet jak kompanów do rozmowy. Nie wstydził się między utworami wspominać o wierze, rodzinie, o domu, w którym się wychował. 

Luxtorpeda w wersjach studyjnych brzmi świetnie. Na żywo brzmi jeszcze lepiej. A połączenie mocnego wokalu Litzy z głosem Hansa to naprawdę dobra mieszanka. Parafrazując Autystycznego: Na pierwszy rzut oka widać, że publiczność ich kocha!

Mocne strony: Hans! I te okrzyki z publiki: "Hans, kochamy Cię!" :D
Słabe strony: Han poszła w pogo i po dwóch minutach się przewróciła :D

Recenzja opublikowana na portalu wsa.org.pl


4 komentarze:

  1. no i "mowa oszusta groch i kapusta,a przez otwarte na oścież usta widać,że głowa jest pusta! (pusta)" xD Dobrze Haniu napisałaś,jednak zapomniałaś napisać o najwspanialszym i najprzystojniejszym na świecie perkusiście-Krzyżyku,a także o pięknym uśmiechu gitarzysty Drężmaka i o latających włosach Kmiety! Jeeeny, ja też ich po prostu wielbię! :D Hans kochamy Cię! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, wspomnę o Krzyżyku po ich następnym koncercie we Wrocławiu! :D

      Usuń
  2. "Dzieciaki, które w przerwie między występami (...)"- powiedziała dorosła Hania, która poszła w pogo i wywaliła się po dwóch minutach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zostałam stratowana, ale dobrze mi z tym było i była moc, wyładowałam z siebie agresję, którą zgromadziła we mnie sesja :D A dzieciaczki były ekstra, tak na oko z 6-7 lat :)

      Usuń