Agnieszka
Osiecka – mistrzyni słowa, poetka, autorka piosenek i… fotografka.
Podczas
oczekiwania na drugi tom „Dzienników” Agnieszki Osieckiej, Prószyński Media
proponuje książkę, która umili ten czas, podsyci jeszcze bardziej ciekawość i
nie pozwoli zapomnieć o tej wspaniałej kobiecie.
„Na
początku był negatyw” to książka na jedno popołudnie, ale jakże dobre popołudnie!
Z utworami Osieckiej w tle (polecam płytę Katarzyny Nosowskiej „Osiecka”) oraz jej
tekstami i fotografiami w książce.
Osiecka pisze
o swojej fascynacji fotografią. Wypowiada słowa, które po raz kolejny
przekonują mnie, jaki miała dystans do siebie: „Prawdę mówiąc, ludzie w ogóle
fotografują za dużo. W albumach i w szufladach poniewierają się stosy
kolorowych obecnie zdjęć, które przedstawiają szwagrów, wczasowiczki,
piosenkarki, pszczoły, grzyby, premiery i Bóg wie, co jeszcze”, a potem… sama
pokazuje czytelnikowi serię fotografii przedstawiających owe „Bóg wie, co
jeszcze”.
Marek
Hłasko, Zbigniew Cybulski, Magda Umer, Daniel Olbrychski… W tej książce nie są
aktorami, piosenkarzami, poetami, jakich znamy. Są przyjaciółmi Osieckiej,
których fotografowała. Agata Passent nie jest tu dziennikarką, autorką
felietonów, a bohaterką zdjęć, jakie robią mamusie swoim córeczkom: Agata-niemowlę,
kilkuletni szkrab, dorastająca dziewczynka, studentka. Wreszcie Agnieszka Osiecka – na wakacjach w
Turcji, w Nowym Jorku, w Paryżu, Warszawie czy Gdyni.
Każde
zdjęcie zamieszczone w książce jest podpisane: kto, co, kiedy; często są to
bardzo zabawne anegdoty. Nawet poprzez te krótkie tekściki geniusz pisarski
Osieckiej jest widoczny jak na dłoni. Przeglądając kolejne strony, przypomniałam
sobie, że moja mama również opisywała zdjęcia – na ich odwrocie bądź na wolnym
skrawku w albumie. Najczęściej bardzo lakonicznie, np. „Lato 1976”, ale często
były to historyjki jakby zostawione dla potomnych, mówiące „poznaj mnie, taka
byłam!”. Odnoszę wrażenie, że podobna chęć kierowała Osiecką, kiedy
przygotowywała tę książkę. Nie chodziło o pochwalenie się talentem do
fotografowania, a raczej o przekazanie emocji, ukazania codzienności,
bliskości. To jakby rodzinny album
Osieckiej.
Staram
się systematycznie wywoływać zdjęcia. Podpisuję je, utrwalając wspomnienia,
czasem nie starcza miejsca na moje bazgroły ;) Podejrzewam, że większość osób
przechowuje na komputerze tysiące zdjęć. Polecam wywołać choćby część z nich. Papier
jest niezwykle cierpliwy, jak mawia jeden z moich wykładowców. Polecam "Na początku był negatyw" sto razy bardziej niż przeglądanie na Facebooku fot oznaczonych #selfie.
Wydawnictwo Prószyński
Media (we współpracy z Fundacją Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej)
Warszawa 2014
Recenzja opublikowana na DlaLejdis.pl
Biorę udział w WYZWANIU
Poluję na nią od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńŚwietna pozycja, bardzo polecam! Zapraszam również do siebie: www.donnazoe.blogspot.com
OdpowiedzUsuń