źródło: www.sklep.gildia.pl |
Jakie to miłe, kiedy książka, za
którą dałam niecałe 10 zł, okazuje się jedną z tych, do których będę chętnie
wracać! Muzykologia… to lekka, łatwa i przyjemna opowiastka na leniwe
wakacyjne popołudnie, przepełniona uczuciami i muzyką.
Fabuła nie jest wyszukana ani
oryginalna. Facet mający w głowie uczuciowy mętlik. Kogo wybrać? Dawną miłość -
femme fatale, czy kobietę, z którą nie łączy go wielka namiętność i pożądanie,
ale stabilizacja uczuciowa? W rozwiązywaniu zawiłości miłości bohaterowi pomagają niezawodni przyjaciele o jakże
wdzięcznych ksywach: Cipas i Zgred.
Książka rozpoczyna się od tekstu
piosenki Stinga Seven days. Jak się
niebawem okazuje, mężczyzna jest wielkim fanem tego piosenkarza. W ogóle muzyka w
jego życiu odgrywa bardzo ważną rolę, jeśli nie najważniejszą. Swoją pasję
połączył z życiem zawodowym – pracuje jako dziennikarz radiowy. Przyjemnie mi
się czytało o uczuciach tego faceta, wiedząc, że ma takiego samego hopla na
punkcie muzyki, jak ja. Potrafił do każdej sytuacji życiowej dopasować
odpowiednią piosenkę, odzwierciedlającą jego stan emocjonalny. I tak przez całą
książkę przewija się cała masa utworów, najczęściej autorstwa Stinga i The
Police, Genesis i Guns’N’Roses. Pojawiają się też Prince, David Bowie,
Metallica, ZZ Top, Megadeth, George Michael, a nawet Franek Kimono. Mieszanka
iście wybuchowa, nie jestem w stanie wyobrazić sobie duetu Georga Michaela z Megadeth
:D Zaznaczam, że przez „pojawienie się” rozumiem nie tylko tekst utworu danego
wokalisty, ale często bardzo ciekawe anegdoty o zespołach czy piosenkarzach.
Kilka dni temu byłam na koncercie Gentelmana. Anegdotki o tym niemieckim
wokaliście reggae również nie zabrakło. Po lekturze jestem naładowana po brzegi
ciekawostkami muzycznymi, o których nie miałam pojęcia! Wielkim plusem dla Muzykologii
jest miasto, w którym żyje bohater. Wrocław! Zawsze przyjemniej czyta się
historię, która dzieje wzdłuż dobrze znanych ulic, kamienic, w klubach, w
których czasem się bawię.
Książka została wydana w serii
Męski Punkt Widzenia, która ponoć cechuje się twardym i drapieżnym
spojrzeniem na świat i kobiety. Muzykologia to już druga książka tej serii,
którą przeczytałam, i szczerze mówiąc, ani w jednej, ani w drugiej nie doszukałam
się tej drapieżności. Wręcz przeciwnie, mimo że bohater pała uczuciem do dwóch
kobiet, wciąż pozostaje romantykiem słuchającym Stinga. Muzyki Stinga również
nie nazwałabym twardą ani drapieżną.
Nie obyło się bez błędów
językowych. Autor jest pracownikiem Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji
Społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Trochę głupio zwracać uwagę
dziennikarzowi, ale… Zgred wyglądał na równie zadowolonego. Nieustannie bawił
się pod stołem ręką Julii, która raz po raz szeptała mu coś do ucha*. Ciekawa
jestem, co też ta ręka mogła szeptać Zgredowi na ucho… Również odnośnie do wspomnianych wyżej
wrocławskich lokali: nazwy klubów są w cudzysłowie, ale nazwy restauracji już
nie. Czepiam się, czepiam :)
Każdy rozdział poprzedzony jest
czarno-białą, klimatyczną fotografią, adekwatną do treści. Na fotografii się
nie znam, ale są to według mnie bardzo dobre zdjęcia, niezależnie od tego, czy
przedstawiają gitarę, czy cieknący kran. Na końcu książki znajduje się Słownik
Pojęć Muzykologa. Szkoda, że o jego istnieniu zorientowałam się dopiero po
skończeniu czytania. Umieszczone tu pojęcia to nic innego, jak pojawiające się
wcześniej w tekście tytuły piosenek, nazwy zespołów i wokaliści. Przy każdym
terminie autor wyjaśnia, kto jest kim, co tworzy, z jakiego albumu pochodzi
utwór itd. Swego rodzaju przypisy.
Historyjka jakich wiele, zgrabnie
napisana, jednak trochę naiwna i przechodzę obok niej obojętnie. Bez natłoku
muzycznych anegdot zapewne Muzykologia byłaby dla mnie nijaka. Ale nie muszę
być fanką Stinga lub Phila Collinsa, aby chętnie o nich czytać. Choć może od
dzisiaj zacznę przyglądać się bliżej ich twórczości, szczególnie tego
pierwszego. Na dobry początek polecam utwór,
który już zawsze będzie mi się kojarzył ze skeczem kabaretu Łowcy.B:
* s.153.
nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee, kawałek POWINIEN kojarzyć Ci się z Leonem Zawodowcem<3!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBoże, dlaczego Ci się nie kojarzy z tym co miiii?
nasza znajomość wisi na włosku!
uratować może ją jedynie...hmm, no sama nie wiem co :P
męskie przyjaźnie fascynują mnie właśnie dlatego, że jeden drugiego nazywa "cipasem", a i tak jest w stanie wskoczyć za niego w ogień. coś pieknego.
Ojej, ale ładnie napisałaś o tej męskiej przyjaźni:) Prawda to! Nawet jeżeli jeden przez drugiego zostanie najpierw zepchnięty w przepaść, to drugi po krótkim namyśle skoczy razem z nim:)
UsuńZ tego co piszesz, książka zapowiada się całkiem ciekawie ;) Najbardziej zastanawiają mnie te piosenki, artyści i ciekawostki wplecione w fabułę, pewnie dlatego, że też mam troszeczkę hopla na punkcie muzyki ;)
OdpowiedzUsuńTe wszystkie ciekawostki były najmocniejszą stroną książki :) Bardzo polecam zajrzeć do Dedalusa, powinny jeszcze być jakieś egzemplarze "Muzykologii". Za 8 zł można się wiele dowiedzieć o twórczości Guns'ów czy Stinga.
Usuń