poniedziałek, 16 kwietnia 2012

"Ekscentrycy, pasjonaci, dziwacy", red. Joanna Nikodemska, G +J, 2012.


Ekscentrycy, pasjonaci, dziwacy to zbiór artykułów, które ukazały się na łamach miesięcznika „Focus”.

Rok wydania książki to 2012, jednak poszczególne artykuły nie posiadają dat publikacji, można się tylko domyślać, że chodzi o rok bieżący i ubiegły, choć niekoniecznie. Być może artykuły są ułożone chronologicznie, ale nie wiemy tego na 100%. Mam wrażenie, że  ich kolejność jest po prostu przypadkowa, ani według tematów, ani według autorów… Ale przejdźmy do samej treści, przez którą otwierałam szeroko oczy i usta ze zdumienia, czułam respekt lub politowanie dla bohaterów, nieraz śmiałam się.

Artykuły są świetne, co do jednego. Przeczytałam wszystkie od deski do deski, nie znajdując ani jednego, który by mnie znudził. Nawet, kiedy tematyka była nie „moja” (astronomia, sport), było to podane w taki sposób, że chciałam czytać więcej i więcej! Czytając o dziwakach, łowcach przygód, pustelnikach, ekstremalnych sportach i niespotykanych religiach, odniosłam wrażenie, że moje życie jest nudne i nieatrakcyjne. Poczułam chęć zrobienia czegoś szalonego, aby kiedyś zostać bohaterką podobnego artykułu. Może kiedyś…
      
 Tematyka artykułów jest niezbyt sprecyzowana, dlatego każdy znajdzie tu coś dla siebie. A bohaterowie… No cóż, po prostu Ekscentrycy, pasjonaci, dziwacy! Poznamy wynalazcę takich przedmiotów jak „uoptymistyczniacz pozytywny”, „plastikowy plasterek cytryny do wielokrotnego użycia”, „wysokogórskie plenerowe turystyczne biurko na szelkach”. I to wszystko wymyślone przez Polaka, Juliana Antonisza. Poczytamy też o ryzykantach uprawiających BASE jumping (skoki spadochronowe z budynków, masztów, skał, szczytów i nadmorskich klifów). Dowiemy się, dlaczego niektórzy dziwacy (inaczej nie da się ich nazwać) płacą specjalnej firmie za porwanie siebie i torturowanie. „Kto się boi węży, zostaje zamknięty w pomieszczeniu z gadem”. Płacą niemałe pieniądze za to, aby poczuć adrenalinę i przekraczać kolejne bariery. „Jednemu wystarczy lot samolotem, drugi musi zasiąść za jego sterami, trzeci pragnie z niego wyskoczyć”. 

Dzięki tej książce przekonałam się, że nigdy, przenigdy nie rozpocznę wspinaczki górskiej, dowiedziałam się też, co ma wspólnego wspinaczka z trudnym szefem, uśmiałam się czytając o Kościele Latającego Potwora Spaghetti, o mistrzach świata w rzucie młotkiem do telewizora czy o kompromitujących wpadkach George’a W. Busha i innych polityków.

Mogłabym wymieniać dalej, co mnie zafascynowało, ale zamiast tego zachęcam po prostu do przeczytania zbioru artykułów. Naprawdę warto kupić tę książkę, tym bardziej, że cena nie jest wygórowana. Zebranie ponad dwudziestu artykułów w jednej publikacji to trafny pomysł. Czyta się wygodniej niż w czasopiśmie, i nie trzeba długo szukać artykułu, do którego chce się wrócić. Reportaże są na tyle wciągające i krótkie, że podsuwałam je znajomym w czasie przerwy między wykładami, czy rodzicom podczas przerwy reklamowej w tv. Grono odbiorców może być naprawdę szerokie.

Jedyny mankament: z okładki patrzy na nas pełnymi obłędu oczami Salvador Dali. Jego obecność jest myląca (chociaż owszem, był ekscentrycznym pasjonatem), w książce nie ma ani jednej wzmianki o nim. Ale mimo to nazwiska dziennikarzy, takie jak Kazimierz Pytko, Joanna Nikodemska, Max Suski – zapamiętać!

Recenzja opublikowana na Kobieta20.pl

1 komentarz: