piątek, 23 marca 2012

Indios Bravos w Alibi, Wrocław, 16.03.2012

Źródło: www.indiosbravos.com
Do Indios Bravos mam szczególny sentyment. Jest to jeden z pierwszych zespołów reggae, które zaczęłam słuchać. Swego czasu utwór Pom pom zajmował pierwsze miejsce w mojej prywatnej liście przebojów i przez długi, długi czas z niego nie schodził. Słuchałam aż do znudzenia. Przypadło mi do gustu to proste reggae z ciekawym wstawkami gitarowymi Piotra Banacha i nieskomplikowanymi tekstami. Nie miałam jeszcze okazji być na ich koncercie, dlatego bardzo się ucieszyłam, że zawitali do Wrocławia. Pierwsze wiosenne dni w tym roku i od razu taki zastrzyk energii i słońca dzięki Indios Bravos!

Już o 19 pod sceną pojawili się pierwsi fani, a z minuty na minutę ich przybywało. Cierpliwie czekaliśmy na przybycie zespołu, umilała nam to muzyka Indios Bravos płynąca z głośników. Po 20, kiedy na scenę wyszedł Piotr Banach, Gutek i cała reszta, zostali przywitani przez publiczność zajmującą cały parkiet. I już od pierwszych dźwięków piosenki Sign wszyscy się świetnie bawili, mimo że pod sceną był spory ścisk. Trochę drażniły mnie osoby, które na parkiet przyszły z piwem w ręku. Jak tu tańczyć, narażając się na to, że twoje ubranie zaraz będzie mokre… 

W trakcie koncertu utwory skoczne i szybkie, np. Wolna wola, Sign, Zabiorę cię, mieszały się ze spokojniejszymi, takimi jak Ściana, Wu-wei, Nierytmiczny me how czy znakomitym Czas spełnienia. Dwie ostatnie zostały zagrane na bis i zaśpiewane wspólnie z publicznością. Uważam, że Czas spełnienia jest jednym z najlepszych polskich utworów (jeśli chodzi o tekst). Warto posłuchać go w wykonaniu Grass i Hey, jednak moim zdaniem właśnie Indios Bravos wykonuje go najlepiej. Nie twierdzę tak dlatego, że wolę reggae. Kasia Nosowska jest dla mnie naprawdę wybitną artystką. Jednak właśnie w wykonaniu Gutka Czas spełniania zyskuje to „coś”, czego zabrakło mi w innych wersjach. A gest, który wykonała publiczność przy słowach Więc spleć palce z moimi palcami i chodź, prowadź i daj się prowadzić, tam gdzie czeka nas czas, dobry czas spełnienia, sprawił, że poczułam z tymi wszystkimi ludźmi jakąś jedność… No cóż, czasem wystarczy jednoczesne wyciągniecie rąk w stronę sceny, abym się wzruszyła :) Sporo było piosenek z nowej płyty, zagrali także utwór Drogi, od którego zaczęła się przygoda Indios Bravos; jest to ich pierwsza piosenka. 

Jak się okazało, marzec można uznawać za miesiąc Indios Bravos. Chłopaki podzielili się z nami informacją, że zarówno Piotr Banach, jak i Gutek obchodzą w tym miesiącu urodziny. Wywołało to burzę oklasków, jednak kiedy ktoś zaczął śpiewać Sto lat, już zaczęły brzmieć dźwięki kolejnej piosenki. Osobą, która zadbała o kontakt z publicznością, był Piotr Banach, lider zespołu, grający na gitarze i instrumentach klawiszowych. Piotr Gutek Gutkowski, wokalista, był raczej oszczędny w słowach, ale jego uśmiech i zapewnienie Uwielbiamy u was grać, Wrocław! w zupełności wystarczyło, aby zjednał sobie wrocławskich fanów reggae, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Fani nie zawiedli, zespół również – ku mojej uciesze bisowali chyba 3 razy :)

Recenzja opublikowana na portalu WSA.org.pl

2 komentarze:

  1. też byłam na ich koncercie w Alibi, było cudownie @

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle reggae jest najcudowniejszą muzyką, jak to wczoraj Kora powiedziała :) Pozdrawiam :)

      Usuń