niedziela, 28 czerwca 2015

Książka: Louise Booth "Billy. Kot, który ocalił moje dziecko"

Pisane w połowie czerwca

Jestem dzisiaj najsmutniejszym właścicielem kota na świecie. Właściwie to… już tym właścicielem nie jestem. Musiałam dzisiaj uśpić moją Emi. Emi była najfajniejszą kotką „rasy europejskiej”, czyli dachowcem, jaką miałam. 

Moja Emi

Była z nami 10 lat. 10 lat zobowiązuje. 10 lat ocierania się o nogi, 10 lat łażenia po parapetach, 10 lat mruczenia „jestem księżniczką, daj mi jeść, bo inaczej odwrócę się do ciebie d… ogonem”, 10 lat wspinania się na orzech i brzozę, 10 lat „przyniosłam ci mysz, masz tu jej żołądek na wycieraczce w prezencie”, 10 lat „kocie, weź idź obudź kogoś innego, jest piąta rano”, 10 lat sprawdzania, czy Emila śpi na fotelu bujanym, 10 lat PRZYWIĄZANIA. Choć prawdę mówiąc, dopiero moja reakcja na jej potwornie nagłą (tydzień temu była okazem zdrowia) i przygnębiającą śmierć utwierdziła mnie w przekonaniu, jak bardzo byłam do Emilki przywiązana. Ta ostateczna decyzja „dobrze, uśpijmy ją” jest tak samo konieczna, co przerażająco trudna. Jak zwykłam mówić, „wycie nie z tej ziemi”.

„Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego
- zasługuje w ogóle na miano domu?"
Mark Twain

Trudno mi sobie teraz wyobrazić jakąś następczynię Emilki, bo ja chcę JĄ z powrotem, i pewnie moja reakcja jest typowa. Jednak wracając dziś od weterynarza nasunęła mi się właśnie taka myśl: dom bez kota (bez Emilki) to nie dom.

Dość smutny (a dla mnie najsmutniejszy na świecie) wstęp do recenzji książki, którą chciałabym wam polecić. Szczerze w tej całej sytuacji cieszę się, że opowieść „Billy. Kot, który ocalił moje dziecko” skończyłam czytać kilka dni temu. Gdybym miała ją czytać teraz, pewnie wylałabym morze łez. Choć tak czy inaczej, jest mi trudno.

źródło: www.nk.com.pl
Z tym, że atmosfera w domu jest weselsza, kiedy zjawia się kot, nie trzeba dyskutować. Tak po prostu jest. Łatwo się też zgodzić, że zwierzęta mają wpływ na samopoczucie, a nawet na zdrowie człowieka. Jednak w tej kwestii to raczej psy są faworyzowane. Nie ujmując niczego kochanym pieskom, chciałabym wyrazić moje zdanie, podparte historią opowiedzianą przez Louise Booth w książce „Billy. Kot, który ocalił moje dziecko”: koty potrafią być równie mądre, a przyjaźń z nimi może być równie silna i „uzdrawiająca”, co przyjaźń z psami.

Krótko mówiąc, jest to prawdziwa historia (nadal trwająca!) dziecka chorego na autyzm, które zaczyna się lepiej rozwijać dzięki kotu. Jakby na to sceptycznie nie spojrzeć (raczej dzięki medycynie, co może mieć z tym wspólnego kot?), zaręczam, że po przeczytaniu tej książki każdy uzna, że coś w tym jest. Tu nie ma nic zmyślonego. Louise Booth, mama chorującego Frasera, daje mnóstwo przykładów na to, że przyjaźń Frasera z kotem Billym realnie wpływa na rozwój jej dziecka, szczególnie na rozwój zdolności interpersonalnych, ale nie tylko. Uwierzycie, że dzięki kotu chłopiec zaczął wchodzić po schodach, choć wcześniej tego nie potrafił? Że dzięki kotu zaczął wychodzić na dwór, choć wcześniej bał się nawet dźwięku dzwonka do drzwi?

Fraser i Billy
źródło: facebook.com/FraserandBilly
Nie myślcie jednak, że kot jest lekiem, receptą na autyzm. Nic z tych rzeczy. Życie rodziców Frasera wcale nie jest sielanką, a oni sami dalecy są od stwierdzenia, że od kiedy w ich domu pojawił się kot Billy, choroba odeszła w niepamięć. Jednak nawet zdjęcia umieszczone na okładce świadczą o tym, że Frasera łączy z Billym niesamowicie silna, wyjątkowa więź. Ten chłopiec nie potrafił zaprzyjaźnić się z własnymi rówieśnikami, ale umiał zaprzyjaźnić się z kotem. I nawet jeśli się na niego ogromnie rozgniewa, to jak na przyjaciół przystało, potrafią się pogodzić.

Ten kot otworzył Frasera na świat. Mówcie o tym, że koty są indywidualistami, chodzą własnymi drogami i przywiązują się do człowieka tylko na tyle, na ile chcą. Nie przeczę, że tak jest. Ale dodaję, i jestem tego na 100 % pewna, że w tej swojej „księżniczkości” koty potrafią z człowiekiem nawiązać nić porozumienia i naprawdę się zaprzyjaźnić. A Billy? Bliscy Frasera uznają przełom w rozwoju chłopca, który nastąpił dzięki Billy'emu, za cud. Billy, cudowny kot. Z serca polecam książkę. Kociarzom. Rodzicom. Tym, którzy chcą się dowiedzieć, na czym w praktyce polega autyzm.


Nasza Księgarnia, 2015

2 komentarze:

  1. Nowy wakacyjny hit! "Nim wroci swit" https://soundcloud.com/mattkowalsky/atomicred-nim-wroci-swit-video-edit

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń